Niezwykły gravelowy wyścig, który prowadzi uczestników i uczestniczki wzdłuż Bugu, jednej z ostatnich dzikich rzek w Europie. Taki może być tylko organizowany przez More Cycling ultramaraton Ultra Race Dolina Bugu. Piękne wydarzenie, w którym wzięliśmy udział!
Co na nas czekało na More Cycling Ultra?
Drużyna Wolno Gravel Team wystartowała w swoich pierwszych zawodach jako zespół 9 września 2023. Wariant naszej trasy liczył 265 km i prowadził przez malownicze pejzaże nadbużańskich wsi i rozlewisk, z Białej Podlaskiej do Chełma. To było nie tylko wyzwanie sportowe, ale również fajna przygoda dla ducha!
Zapraszamy na naszą relację z tego wyścigu. Materiał przygotowali: Kasia Talewicz, Mateusz "Lotar" Odrzygóźdź i Damian Gawrych.
Piękny to był wyścig, nie zapomnimy go nigdy
Tak! Jest co wspominać. W mieszanym, trudnym terenie, z dala od zgiełku i tłumów, trzeba było zmierzyć się głównie ze sobą - tak jak to zwykle w kolarstwie bywa. Mimo zmęczenia i trudności napotykanych na trasie, każde przekręcenie korbą przybliżało do triumfu na linii mety. A w międzyczasie...
Zachwycał swobodnie meandrujący Bug, delikatnie dotykający brzegu. Kilometry pól mniej lub bardziej przekształconych przez człowieka, łąk z lekko już wypłowiałą późnoletnią roślinnością. Gdzieniegdzie napotykane po drodze miasteczka i wsie, których życie płynie powolutku, czasem wręcz całkowicie się zatrzymało.
Wolno Gravel Team
A w tym wszystkim my - kobieca drużyna Wolno Gravel Team.
Przemierzyłyśmy blisko 270 kilometrów szutrów, singli, leśnych ścieżek, kamienistych dróg czy dłuuugich asfaltowych prostych, jadąc tuż przy polskiej wschodniej granicy dosłownie od świtu do nocy w jedną wrześniową sobotę.
Cześć! Poznajmy się: Gosia, Kamila, Kasia, Maja i Ola.
Jak do tego doszło? Nie wiemy
"Hej, jedziemy jakieś ultra?" - taki to, rzucony wiosną, niewinny pomysł. Okazało się, że zaowocował on później, już prawie na początku jesieni, piękną drewnianą statuetką otrzymaną od More Cycling za zajęcie 1. miejsca w kategorii drużynowej Ultra Race Dolina Bugu.
Ale… chwila, chwila. Znaleźliśmy się na końcu tej historii, jednak jak do tego wszystkiego doszło? Czyżby formę zrobiły prawie codzienne popracowe wieczory spędzone na rowerze? Zapewne. Weekendowe wyjazdy z grupą znajomych, by rozkręcać nogę w innych województwach? Może. Samotna wyprawa bikepackingowa? Tak! Czy była też w tym wszystkim pizza, ciastka, morze kawy? Może!
Obrazu dopełniają ustawki tak szybkie, że nie ma czasu sięgnąć po bidon (pozdro Never Gravel Enough!), żel zjadany w pośpiechu na minutowym postoju w oczekiwaniu na wolniejszą część grupy, łapanie QOMów na zjazdach, jak i podjazdach, zatrważająca część wypłaty przeznaczana na okołorowerowe rzeczy oraz zupełnie odrębne od kolarstwa sportowe zajawki.
Dla nas po ciepłych miesiącach sezon się nie kończy. Umawiałyśmy się na rower nawet w najpodlejsze, najzimniejsze styczniowe dni początku 2023 roku, brnąc przez świeży śnieg może i na semi-slickach, ale za to z uśmiechami... Schowanymi pod dwiema warstwami ubrań.
Spoiler alert - doświadczenie utrzymania równowagi na lodzie przydało się podczas wyścigu wielokrotnie, gdy trzeba było pokonać grząskie piaski terenów przy rzece.
Pierwszy drużynowy start w ultramaratonie
Pociąg z Warszawy, sobotnia pobudka o 5 rano, założenie drużynowych ciuchów Wolno (liczne kieszonki w koszulce kolarskiej są jak szyte na całodzienne wyprawy - dosłownie każda przegródka w dzień wyścigu ma coś w środku: czy to dodatkową awaryjną warstwę ubrania, czy bidon, czy mini dętkę), szybkie lekkie śniadanie (poprzedzone blisko tygodniowym ładowaniem węgli, jakby inaczej!), kawka i wio.
O 6:55 zaczynamy nadbużańską przygodę spod pięknego zespołu pałacowo-parkowego Radziwiłłów w Białej Podlaskiej. Start!
Przemierzana tego dnia trasa ma wszystko. Najbardziej jednak zapadają w pamięć pola dojrzałej kukurydzy, sama dolina rzeki, miejscami niekończące się piaski, trójstyk granic (Polska / Białoruś / Ukraina), stadnina koni w Janowie Podlaskim (i całe to miasteczko!) czy widoczne przez całą drogę wpływy na otoczenie różnorodnych kultur i religii.
Jest co podziwiać i trafił się do tego idealny dzień - taką pogodą nie powstydziłby się lipiec! We wrześniu zaś takie warunki można uznać za spory łut szczęścia.
Zaczynamy wyścig razem, by na przestrzeni tych 265 kilometrów raz rozdzielać się na podgrupy, raz do siebie wracać...
Po starcie towarzystwem Kamili nasza czwórka nie cieszy się długo. Ta odpala turboprzyspieszenie i wystrzela do przodu mniej więcej w okolicach 40. kilometra, zostawiając na piachach sporą grupkę konkurencji (która to chwilkę wcześniej wyprzedziła naszą drużynę podczas krótkiego postoju technicznego).
Kama kręci w tym szalonym tempie przez cały dzień, by na metę dotrzeć jako pierwsza ze wszystkich kobiet z czasem brutto 11:43:33. Brawo!
Reszta drużyny przekracza linię mety niewiele później. Meldujemy się w Chełmie przed 21:00, witają nas radosne okrzyki, zimne ognie i charakterystyczne flagi w biało-czarną kratę. Jest nawet szampan!
Przewaga czasowa liczy się zespołowo. Dzięki wysiłkom wszystkich zawodniczek Wolno nie ma wątpliwości, która damska drużyna zdobywa 1. miejsce konkurencji drużynowej. Mamy to!
Ostatecznie Kamila, która dojeżdża na linię mety jako pierwsza z kobiet, w klasyfikacji generalnej Open zajmuje 7. miejsce, a nasza pozostała czwórka obstawia indywidualnie miejsca 20-23. Radość, uśmiechy i duma.
Dziękujemy za wsparcie
Jak wiadomo, na ultra kręcą nogi… i głowa.
Żaden z rowerów nie miał tego dnia jakiejkolwiek awarii, o to więc w ogóle nie trzeba się było martwić. Napędzane węglami nogi (żelki z kofeiną o smaku coli - hit!) jechały jak trzeba, pozwalając na płynne pokonanie tego różnorodnego (i czasem pofalowanego) terenu Doliny Bugu.
Poza tym - towarzystwo kumpeli jadącej obok było najlepszym lekiem na jakikolwiek czający się za rogiem kryzys!
Dodatkowy doping od bliskich spływał na bieżąco, pokazując co chwila powiadomienia na komputerkach. Rowerowi znajomi przez cały dzień wysyłali morze motywacji. Chłopaki z Wolno, poza okołowyścigowym wsparciem logistyczno-organizacyjnym, dołożyli się też do poczucia maksymalnej zajawki... Po prostu radochy z jazdy oraz z całego tego ultra-doświadczenia!
Naszą zajawę, wraz z podlasko-lubelską mgłą, udało się uchwycić na zdjęciach. Relacja z zawodów powstała dzięki współpracy kilku osób z zespołu Wolno. Dziękujemy za organizację wydarzenia przez More Cycling.
Autorem zdjęć jest Mateusz „Lotar” Odrzygóźdź. Tekst przygotowała Kasia Talewicz. Za logistykę i złożenie materiału odpowiadał Damian Gawrych, a atmosferę nadzorowała mała puchata kulka szczeniaczkowej radości - Milka.
Poniżej do obejrzenia jeszcze kilka zdjęć, które nie znalazły swojego akapitu w tekście. Taki bonus 🙂
Zapraszamy również na instagramowy profil Wolno Gravel Team oraz na dedykowaną podstronę zespołu Wolno Gravel Team w naszym serwisie.
Slow down and ride safe!